MENU
Dno kontynentu:
gdy niebo było morzem.
W fali pejzażu
zastygł grzywacz skał.
Chmury nadają ziemi płynność morza –
i wzgórze cofa się w cień.
Synteza przeciwieństw:
zaprzeczenie wszystkiego, co osobno wiem.
Świat rzeczywisty; paradoksalny;
niedocieczony. Trudnouchwytnych głębin.
Dzwon na Anioł rozdzwonił się o czasie astronomicznym:
około 6.30 stygnącego już, letniego.
Izolatory linii energetycznej skwierczą cichutko,
a ogromne pasikoniki, tak liliowe,
że aż przeźroczyste –
uzyskują w polu elektrycznym hiperdługie,
nerwowe przeloty.
Zniżam twarz. We wszelką stronę wid –
sterczę tu – oczny jak na dłoni:
celuje weń jedyna droga.
Wącham piasek: bezwonny.
Łaskoczą zdmuchiwane ziarenka.
Wczoraj ruiny, rano skały, teraz pustynia:
piękny skrót historii cywilizacji.
Zwietrzałe
organizmy skał.
Szczeliny nieba
i zrosty rozpadlin.
Między stronice strużką – piach.
I przez szkielety – w zębach piach;
powidoki niskie – bladoczerwone.
Zmienny dystans: amonity,
dno morza. Myśliwi biegnący do jaskiń.
Na płaskowzgórzu znaki kosmitów: elipsy i pętle
o niewinnym, nieco szabropiaskim bieżniku traktorów.
Schodzę z wydmy. Motyw spóźnionej drogi.
Poprzedzają mnie pieszczotliwe lawiny.
osuwa się w niecki zdarzeń mój horyzont.
O ostrym świcie ostry chłód.
Płoną wierzchołki, lecz w lustrach stawów
tonie wciąż zimny, negatywny świat.
Nim słońce rozjaśni duszę lasu –
spod rosy wyjrzy uczucie spóźnienia.
Magiczny moment:
okrążanie źródeł rzeki.
Widok wzdłuż nurtu: odtąd aż do morza
już tylko brody, kładki, rozlewiska …
i wielkie ludzkie mosty.
Złoty Potok, Kraków, jesień 2005 – Robert Marcinkowski
Urząd Gminy w Janowie, ul. Częstochowska 1; 42-253 Janów, tel. 34 3278048, 34 3278501, 34 3278502, 34 3278503, fax. 34 3278081, e-mail: gmina@janow.pl,
Skrytka odbiorcza ePUAP: /ris4l98i9c/skrytka